Dochody wlasciciela szkoly nauki jazdy

by Dariusz
(Wrocław)

Dochody właściciela szkoły nauki jazdy. Odwiedziłem ostatnio znajomą szkołę jazdy i rozmowa z jej właścicielem nie nastawiła mnie optymistycznie co do przyszłości jego Firmy i pośrednio mojego dodatkowego dochodu!!

Rozmowę zaczął od propozycji, wykonywania przez niego usług budowlanych lub prowadzenia księgowości mojej Firmy ??! Wiem, że posiada wykształcenie wyższe księgowe oraz jakieś certyfikaty, a układanie kafli jest jego domorosłym hobby, ale w tym przypadku mówił bardzo poważnie.

Pomimo, że jego szkoła jazdy oferuje najtańsze i w miarę przyzwoite szkolenie w okolicy, zebranie 10 kursantów na miesiąc graniczy z cudem.

Pamięć o tłumach z przed 3-4 lat jest ciągle żywa, a straszenie zmianami w szkoleniu i podwyżkami cen napędzało klientelę drzwiami i oknami.

W tej chwili potencjalnych kursantów nie przekonała nawet na 100% pewna podwyżka VAT na kursy nauki jazdy od 2010 roku.

W zasadzie oznaki kryzysu pojawiły się już wcześniej. Pomimo, że on sam zainspirował mnie do założenia mojej strony internetowej, jego Firma nie poszła za własnym pomysłem.

Statyczna stronka z roku 2005 w żaden sposób nie przystaje do roku 2010. Niestety głęboka i fundamentalna wiara w roznoszenie ulotek czy płatne gazetki reklamowe jest przerażająca.

Porządna strona www za 1000 razy taniej daje efekt 1000 razy lepszy !! Doświadczam tego codziennie i w sumie cieszy mnie niedola mojej konkurencji, piszącej wszędzie donosy i dokuczającej mi dzięki swojej anonimowości. Niestety tak skonstruowany jest świat i nic na to nie poradzę.


Z rozmowy z właścicielem innej szkoły nauki jazdy dowiedziałem się, że "wtopił 8 tysięcy" w reklamę w gazetce typu metro. W szkółce tej mają kłopoty z bieżącym regulowaniem należności, ale stać ich na bezproduktywną trzymiesięczną ekstrawagancję. Nie mogłem przez pewien czas zrozumieć, czemu ciągle się mnie pytał, czy dzwonią do mnie czytelnicy tej gazetki /umieścił również mój nr telefonu w swojej reklamie/.

Może i ktoś zadzwonił, ale na pewno się na nią nie powołał.

Nic dodać nic ująć. Słuchają moich dobrych rad co do marketingu internetowego, ale raczej nie widać jakiegokolwiek zrozumienia. Typowe "głuche uszy".

W sumie cieszy mnie to bardzo /myślę o mojej konkurencji medycznej/, bo zaczynam wierzyć, że przyzwoicie zrobiona promocja internetowa jest czymś wyjątkowym.

Mogę tylko reasumować,że Dochody właściciela szkoły czy innej działalności naprawdę zależą od promocji w internecie. Można mi wierzyć albo nie. W tym drugim lepiej już się przyuczać do kładzenia kafli lub innego zawodu.